logo3

Skandynawia. Kraina zimna i nocy polarnych. Jednak w niektórych jej mieszkańcach krew buzuje gorąca, czego efektem jest wiele rockowych i metalowych kapel większego lub mniejszego formatu. Fenomen większości rodzi się z ogromnej i ciężkiej pracy, a także wsparcia fanów, co znajduje potwierdzenie w przypadku zespołu Sabaton.

Sabaton powstał w Szwecji, w sercu zagłębia miedzianego Falun u schyłku XX wieku. Sięgając początków historii zespołu natkniemy się na Aeon – właśnie pod taką nazwą muzycy rozpoczęli swoją przygodę. Joakim Brodén i Pär Sundström – to oni byli inicjatorami i głównymi założycielami. Poznali się na jednym z przyjęć, gdzie Pär usłyszał grającego Joakima na organach. Poprosił go wtedy o zagranie kilku kawałków, które spodobały się przyszłemu basiście Sabatonu. Brodén, pomimo swojego sprzeciwu, poddany został także próbie głosowej. Jak sam wspomina, jego wykonanie było okropne. Panowie nie poddali się jednak i stworzyli formację Aeon. Do zespołu dołączyli gitarzyści Rikard Sundén i Oskar Montelius, oraz perkusista Richard Larsson.

Po niedługim czasie członkowie zespołu zauważyli, że nazwa Aeon jest już zajęta. W grudniu 1999 roku formacja po raz pierwszy zagrała jako Sabaton.

 

FIST FOR FIGHT (2000)

Pierwsze dźwięki, trochę jakby wstydliwe brzdąkania oraz ledwo co zmutowany na dobre głos Joakima nagrano dla potomnych dzięki studiu Abyss i uprzejmości Tommy'ego Tägtgrena. Nadmienić należy, że Jocke był z założenia wokalistą przejściowym, jego głównym targetem miały być klawisze. Los jednak lubi płatać figle i decyzją pozostałych członków zespołu charakterystyczna barwa głosu i akcent Joakima stały się poniekąd rozpoznawalną wizytówką kapeli na równi z jego unikatowym image.

Efektem współpracy z Abyss była płyta zatytułowana Fist For Fight. Niektórzy nie uznają jej jako pierwszego albumu studyjnego - dysputy na ten temat mogłyby zadziwić wielu naukowców badających konflikty na linii Android vs. Iphone. Faktem jest, iż na albumie znalazło się kilka szlagierów, do których zespół często wraca. Płyta, nie płyta – dała niezłe podwaliny i otworzyła Sabatonowi drzwi do rockowego showbiznesu, przez które panowie przeszli szturmem. Nakład 600 egzemplarzy rozszedł się w ciągu kilku tygodni. Zdecydowanie nie było to podglądanie przez dziurkę od klucza...

Pozytywnie naładowani muzycy ochoczo wzięli się ponownie do pracy. Idąc za ciosem, nagrano kilka nowych utworów, dodano parę kawałków i wyszła z tego całkiem niezła kompozycja zatytułowana „Metalizer”. Poszukiwania wydawcy również przyniosły skutek – Sabaton związał się z wytwórnią Underground Symphony, która promocję nowego krążka zaczęła od... ponownego wydania Fist For Fight. Niestety, nie spodobał się on szerszej publiczności i mimo pochlebnych recenzji, wciąż na horyzoncie nie było widać nowej płyty.

Zderzenie z rzeczywistością zabolało. Zespół był bliski rozwiązania, napięcie ogromne, oczekiwania wielkie, a efekty mierne. W 2001 roku perkusistę Larssona zastąpił Daniel Mullback. Odważny chłop, zważywszy na nastroje panujące w zespole. Bitwa była przegrana, czasu na lizanie ran dużo. Panowie w końcu się pozbierali, postanowili zacząć wszystko od nowa i wygrać. W końcu liczyło się to pierwsze zwycięstwo.

 

PRIMO VICTORIA (2005)

Nie wiadomo w jakich nastrojach wszedł zespół do studia Abyss w 2004 roku. Nie wiadomo czego po nowym materiale oczekiwano. Wiadomo, że młodzi Szwedzi wyciągnęli wnioski z niemiłych doświadczeń i postanowili zaatakować machinę showbiznesu z innej strony. Znaleźli sobie w tym światku niszę – małą, nieobleganą, dotychczas kojarzącą się z tematem ciężkim i poważnym. Zewsząd mógł człowiek usłyszeć metalowe pienia o demonach, ciężkiej egzystencji na smutnym ziemskim padole, smokach, straszydłach i popołudniowych herbatkach z szatanem. Sabaton uderzył w historię – łącząc zainteresowania z muzyką. Historię nie byle jaką, bo w zamyśle debiutanckiego albumu traktującą o II Wojnie Światowej. Temat bliski sporej rzeszy odbiorców.

Zespół szybko uwinął się z nagraniem 3 pierwszych kawałków promujących, paczuszkę nazwano subtelnie „Panzer Battalion” i rozesłano do wytwórni. Zainteresowanie było spore, a kiedy wszystkie 9 kawałków nowej płyty nagrane – wyłoniono zwycięzcę, którym okazała się wytwórnia Black Lodge Records.

W marcu 2005 roku ujrzał światło dzienne stricte już debiutancki album szwedzkiego kwintetu Primo Victoria. I jak wieść niesie – tytuł okazał się wielce adekwatny do zaistniałej potem sytuacji. Płyta sprzedawała się w Szwecji fenomenalnie, kuto więc żelazo póki gorące. Dzięki kampaniom reklamowym, Sabaton utrzymywał 1 miejsce wśród najczęściej odsłuchiwanych bandów metalowych. Zespół dał wiele koncertów w rodzimej Szwecji i Niemczech, odwiedził duże festiwale jak Gates of Metal czy Sweden Rock. Wielokrotnie wyprzedawano bilety. Wymusiło to odciążenie Joakima i część jego obowiązków, głównie granie na keyboardzie – przejął Daniel Mÿhr.

Tematyka okazała się sukcesem, Sabaton wspinał się po drabinie popularności, a żeby ekscytacja nie oklapła równie prędko jak po Fist, już w styczniu 2006 roku, wzbogacony o kolejną dobrą duszę zespół powrócił do studia.

 

ATTERO DOMINATUS (2006)

Nie było czasu na odpoczynek. Już w lipcu 2006 roku ukazał się album Attero Dominatus. Płyta była tematyczną kontynuacją dobrze odebranego Primo Victoria. Bitew, zwycięstw i porażek oraz bohaterów wojny przecież nie brakuje. Tak jak jej pasjonatów. Dając się poznać szerszej publiczności, Sabaton rozpoczął siedmiotygodniowe turnee wraz z Edguy i Dragonforce w 10 krajach. Bilety, jak poprzednio, rozeszły się jak nowy odcinek Game Of Thrones na torrentach.

Mocno już podbudowani, mając za sobą siedem lat dobrych i złych doświadczeń, panowie w przyjaznej atmosferze rozstali się definitywnie z Underground Symphony. Szatański plan rozstania miał na celu odebranie praw i wydanie już teraz tak na serio swojego upragnionego debiutu debiutów.

 

METALIZER (2007)

Cóż tu wiele opowiadać – materiał był gotowy i obrobiony. Fani zaznajomieni z twórczością przygotowani byli na tego typu brzmienie, mimo że tematyka inna. Zespół był rozpoznawalny. Nadszedł czas.

I choć wydany w 2007 roku Metalizer miał być płytą dla dotychczasowych fanów, bez ciśnienia na zabieganie o nowych, album przez długi czas utrzymywał się na pierwszym miejscu szwedzkich list w swojej kategorii. I nie, w Szwecji nie brakuje przecież kapel metalowych. Cóż, widocznie wcześniejsi recenzenci mieli rację, a płyta potrzebowała jedynie poduszeczki sukcesu swoich poprzedników.

Mimo iż Metalizer to płyta odbiegająca od tematyki zespołu, ów nie leżał na laurach świętując kolejny sukces, ale udał się w trasę promującą. Krótką, zaledwie pięciotygodniową, ale intensywną. Dołączając do tego trasę sprzed wydania płyty, zespół w tym roku zagrał ok. 80 koncertów w przeszło 20 krajach.

 

THE ART OF WAR (2008)

Wojna jest sztuką. Sztukę zobaczył w niej zarówno Sabaton, jak i Sun Zi (aka Sun Tzu) w swoim traktacie Sūnzĭ Bīngfǎ. W oparciu o tenże powstała płyta The Art Of War, której świetne kawałki przeplatają się z genialnymi cytatami chińskiego stratega. Niespodziewanym sukcesem płyty okazał się kawałek 40:1 traktujący po raz pierwszy de facto o Polakach. Wybuch popularności w Polsce przysporzył zespołowi armię mniej lub bardziej wiernych fanów znad Wisły, a podrygującemu jak Sabaton w dwutysięcznym roku polskiemu fanklubowi – wielu nowych, czasem bardzo cennych członków. I dobrze.

Wiadomo, nowa publika żądna była zabawy i potu. Szwedzi dali mnóstwo koncertów w naszym kraju, biesiadując przy okazji z fanami, burmistrzami czy prezydentami. Tego do tej pory szwedzkie organizmy nie doświadczyły, aczkolwiek musiało się podobać skoro zespół do tamtego czasu uwielbia odwiedzać Polskę, spotykać się mniej lub bardziej oficjalnie z polskimi fanami i nigdy nie zapomina o naszym kraju przy planowaniu koncertów. Oczywiście trasa promująca nowy album nie pomijała innych państw i do jesieni 2009 roku zespół dał ponad 70 koncertów.

Cztery lata wytężonej i ciężkiej pracy przyniosły zasłużony sukces. Panowie z Sabatonu mogli trochę odpocząć, pomyśleć, poczekać na wenę. Czas mijał, wena i pomysły zrobiły swoje...

 

COAT OF ARMS (2010)

Jednym z nowszych i bardziej zauważalnych pomysłów była zmiana wytwórni płytowej. Po latach współpracy muzycy rozstali się z rodzimą Black Lodge Records wypływając na naprawdę szerokie wody dzięki Nuclear Blast. Niemcy szybko zorientowali się z jak dobrym towarem mają do czynienia i wydała ponownie wszystkie płyty, na których znalazły się dodatkowe bonusy muzyczne Najbardziej rozpoznawalnym pozostaje „Swedish Pagans” ze swoim charakterystycznym chórkiem intonowanym notorycznie przez publiczność.

Płyta „Coat Of Arms” również opowiada o wojennych ścieżkach bohaterów wojny. Zawiera kolejny utwór-ukłon w stronę polskiej publiczności – działo się u nas podczas wojny i jest o czym opowiadać światu. Generalnie płyta jest młodszą siostrą poprzednich. Czy nudna? Ani trochę. Czy powtarzalna, przewidywalna? Może troszkę... Tylko troszkę, bo jednak ktoś w Polsce kupił wystarczająco egzemplarzy, by pokryła się złotem. Wiecie coś o tym?

Po płycie przyszła kolej na trasę. Tym razem była to trasa z prawdziwego zdarzenia. Zespół odwiedził niemal całą Europę, a także wybrał się do naszych sąsiadów zza wielkiej wody.

Nowością było również zapoczątkowanie Sabaton Cruise, czyli koncertowego rejsu promem na trasie Szwecja – Finlandia. Cruise stał się już tradycją, a kolejne edycje biją coraz to nowe rekordy w sprzedaży biletów.

Traktujące o pierwszej czy drugiej wojnie kawałki mają tak swoich przeciwników, jak i zwolenników. Szwedzi zaśpiewali o niemal każdej europejskiej nacji czy to w sensie miejsca bitwy czy jakiegoś wojaka lub kilku. Nie zaśpiewali tylko o... Szwedach. Zaskoczenie raczej niewielkie, tematyka wojen światowych była tej nacji raczej obca. Mniemam, że zrobiło się im nieco smutno, dlatego postanowili to sobie wynagrodzić. Z przytupem.

 

CAROLUS REX (2012)

Czy ktoś z Was przed wydaniem Carolusa słyszał język szwedzki? Pewnie niewielu. Pewnie jeszcze mniej pomyślało, że po szwedzku da się śpiewać. I tego słuchać. I że to będzie brzmiało dobrze. Nawet więcej – niemal genialnie. A taka właśnie jest owa płyta. Wydana w dwóch wersjach: angielsko i szwedzkojęzycznej. Skąd taki pomysł, zapytacie. Carolus Rex jest bowiem albumem o świetlanych latach Szwecji, o wojnie trzydziestoletniej, o panującym im wtenczas miłościwie Karolu XII. Obejmuje również historię bitew pod wodzą Gustawa II Adolfa Wazy oraz jego geniuszu wojennego.

Płyta była niejakim eksperymentem. Nikt nie wiedział jak zareaguje światowa publiczność na album koncepcyjny, trzymający się tematu, który był w dodatku niemal zupełnie nieznany laikom historycznym. W dodatku dwujęzyczny... Eksperyment okazał się sukcesem, ewenementem na skalę globalną, gdyż od tej pory fani wręcz proszą zespół o granie kawałków z Carolusa po szwedzku. Platyna w Szwecji więc nie dziwi. Złoto w Polsce było niejakim zaskoczeniem.

Międzynarodowy sukces oznaczał nową trasę. Kolejne napięte terminy, brak odpoczynku i tęsknotę za spokojem czy rodziną. Ten właśnie sukces okazał się punktem zawrotnym w historii zespołu. Większość jego członków zwyczajnie nie wytrzymała stresu i napięcia związanego z wielogodzinnymi tułaczkami, graniem oraz wywiadami. Joakim i Pär pozostali niemal na lodzie z zaplanowaną trasą, gdy kapelę postanowili opuścić Rikard, Oskar i dwóch Danielów. Muzyczny świat wstrzymał oddech...

Ogrom pracy jaki włożyli pozostali członkowie zespołu w znalezieniu nowych muzyków, a także zorganizowanie im wiz na granie poza Europą do dziś pozostaje niewyjaśnioną legendą. Zaznajomienie z repertuarem odbywało się do ostatnich minut przed pierwszym koncertem. Opinie części fanów nie działały pokrzepiająco. Jednak wbrew wszystkim przeciwnościom, stare wygi Sabatonu zaprezentowały godnie nowy nabytek – do zespołu dołączyli gitarzyści Thorbjörn Englund, Christoffer Rörland oraz perkusista Robban Bäck.

Trasa okazała się spektakularnym sukcesem. Swojskim akcentem był koncert na Przystanku Woodstock, gdzie Szwedom po raz pierwszy w karierze dane było zagrać przed ponad półmilionową publicznością. Wisienką na torcie jest DVD nagrane podczas tego, a także innych koncertów Swedish Empire Tour.

Trasa zaowocowała roszadą bębniarzy. Niedysponowanego wówczas Robbana zastąpił koncertowo (w każdym znaczeniu) Snowy Shaw, który z Sabatonem grał do 2013 roku. Później oficjalnym perusistą został Hannes Van Dahl.

Praca była długa i wyczerpująca. Nasi herosi udali się na zasłużony odpoczynek.

 

HEROES (2014)

Po stosunkowo niedługim urlopie, Sabaton ponownie wkroczył do studia. Może dlatego, że poprzedni monotematyczny album okazał się strzałem w dziesiątkę, może z innej przyczyny, w każdym razie w maju 2014 roku wydany został krążek zatytułowany Heroes. Po prostu. Więcej nie trzeba. Tytuł robi reklamę płycie, która daje nam dokładnie to, czego się spodziewamy patrząc na okładkę. Tym razem pieścimy ucho opowieściami o konkretnych bohaterach wojennych. Nie ma bitew, nie ma kampanii, są ludzie. Zwykli żołnierze o niezwykłych sercach. Mniej lub bardziej znani. Sabaton upamiętnia ich przedstawiając w pięknie prostych słowach ich sylwetki i czyny. Poznajemy bohaterów z obydwu stron barykady, bez szufladkowania.

Album jest hołdem. Tak dla wymienionych, jak i bezimiennych bohaterów wojen. Hołdem bardzo dobrej jakości i wpadającym w ucho. To, że płyta pokryła się złotem w nadwiślańskim kraju jest chyba tego najlepszym dowodem.

Trasa Heroes on Tour została tymczasem nieco podzielona. Odbyła się część szwedzka, część europejska i amerykańska. Zespół po raz pierwszy zawitał do kraju kwitnącej wiśni co jest wielkim sukcesem, ponieważ Japończycy znani są z wybrednego ucha.

Nowością na scenie stały się gadżety związane z główną tematyką zespołu – wojną. Na początku pojawił się nieśmiało dyndające ze sklepienia samolot lub dwa. Z czasem doszły jakieś działa, zasieki by w ostatecznej formie dekoracja przybrała postać plującego ogniem czołgu.

Obecnie Sabaton wciąż nie zwalnia tempa. Ewoluuje nie tylko wystrój sceniczny i pirotechnika, ale cały zespół. 

Aktualnie muzycy rozpoczynają już przygotowania do kolejnej edycji swego rodzimego festiwalu Sabaton Open Air. W nowym roku ukazać ma się także kolejny, ósmy album studyjny Szwedów, a co za tym idzie, następna trasa koncertowa. Fani z całej Europy wyczekują również premiery DVD, na którym zarejestrowany został sierpniowy występ Sabatonu w Falun.

Jak widać, rosnąca z roku na rok popularność nie zachęca zespołu do spoczęcia na laurach, a motywuje ich jedynie do dalszego doskonalenia – siebie, swojej muzyki oraz metalowego światka.

 

by Kejti

 

ikonafejs ikonayoutube ikonasabaton

Warto odwiedzić

sabaton.pl CartonMerch

Oficjalny sklep internetowy Sabatonu

Rockstadt Falun - Sabaton Open Air - strona oficjalna

Sklep Sabatonu w Nuclear Blast


Inne fankluby

Sabaton French Division

banergermansabo

swedishcaroleans

British Metal Machine