logo3

Z Sabaton jest tak, że albo się ich bardzo lubi, albo nie (nawidzi). Zarzuca się im prostotę w graniu, wychodzenie naprzeciw mało wymagającej publiczności, czy po prostu mało „true” heavy metalowe brzmienie. A jaki jest mój stosunek do tych, bez wątpienia, bardzo sympatycznych Szwedów…? Ano, całkiem dobry. I mimo, że jakoś wyjątkowo nie gustuję w podobnych muzycznych klimatach, Sabaton „trawię” całkiem nieźle. Właściwie od pamiętnej „The Art Of War” przyglądam się im znacznie dokładniej. Dla mnie Sabaton to przede wszystkim machina koncertowa, pozytywna energia, do tego „pierwiastek polski” i wystarczy. Pół roku temu fani musieli przyjąć do wiadomości, że grupa już w starym składzie nie wystąpi. Wokalista Joakim Brodén i basista Pär Sundström ponownie musieli skompletować zespół. Nie trwało to długo. Aktualny skład ma za sobą już sporo koncertów, w tym ten na tegorocznym Woodstock w Polsce. Intensywna promocja „Carolus Rex” i kolejne trasy trwają dalej. O tym wszystkim, miałam okazję porozmawiać z wspomnianym basistą Pär’em.

Marlena Darocha: Witam serdecznie! Pierwsze moje pytanie dotyczy Waszego niedawnego występu na polskim Przystanku Woodstock. Powiedz, jak wrażenia? Jesteście zadowoleni z przyjęcia przez woodstockową publiczność?
Pär Sundström: To było rzeczywiście wspaniałe doświadczenie. Wiedzieliśmy, że możemy się spodziewać czegoś wyjątkowego i tak było. Publiczność absolutnie fenomenalna.

Mam nadzieję, że wybaczysz mi to pytanie. Zdaję sobie sprawę, że pewnie macie dość odpowiadania na nie. Ale muszę zapytać. Powiedz proszę jak doszło do rozłamu w zespole i w efekcie odejścia większej części muzyków?
Mieliśmy zupełnie różne pomysły w związku z funkcjonowaniem zespołu. Podczas gdy ja i Joakim chcieliśmy zwiększyć naszą aktywność koncertową, pozostali chcieli ją zmniejszyć. Uznałem to za znak końca zespołu. Kiedy masz osiemnaście lat wszystko jest łatwiejsze, nie masz zobowiązań, ale kiedy masz trzydziestkę na karku, priorytety się zmieniają. Tak jest z większością ludzi. Dla mnie i Joakim’a wciąż najważniejszy jest jednak zespół.

Powiedz jak wyglądało nagrywanie „Carolus Rex”? Czy już w tym czasie były problemy natury personalnej? W jakiej atmosferze tworzyliście materiał?
Od momentu, kiedy doszło do rozłamu w zespole, większość nagrań została zrobiona przeze mnie i Joakima. Pracowaliśmy całą dobę, na okrągło. Wiele razy byliśmy bliscy szału. To nie było przyjemne, ale dzięki pomocy Peter’a Tägtgren’a i Jonas’a Kjellgren’a udało się pomyślnie ukończyć prace i dzięki temu mamy najlepszy, jak do tej pory album.

Mam wrażenie, że wasz nowy album jest jakby „spokojniejszy”, „delikatniejszy”. Czy podzielasz moje zdanie? Jak myślisz, z czego to wynika?
Tak po prostu wyszło. Wciąż mamy szybkie i ciężkie utwory na płycie, ale są też te dużo wolniejsze w stosunku do poprzednich albumów. Zawsze szukamy jak najlepszych kawałków, i kiedy mamy ich wystarczająco dużo, jesteśmy zadowoleni.

Kompozycje „Carolus Rex” są dość zróżnicowane pod względem nastroju, tempa, etc. Ja mam szczególną słabość do „Ruina Imperii”. A Ty masz swojego faworyta? Albo taki utwór, który najbardziej lubisz grać na żywo?
Uwielbiam utwór tytułowy, jest świetny do grania na żywo. Możesz zobaczyć, jak żywo reaguje tłum, kiedy słyszy „Carolus Rex”!

Myślą przewodnią warstwy tekstowej tym razem jest historia Szwecji, okres jej chwały. Powiedz, dlaczego akurat taka tematyka?
Chwała i nie chwała. To był straszny czas i działy się okropne rzeczy w Szwecji. Trwała cały czas wojna. Oczywiście był to zarazem okres potęgi Szwecji, jako kraju. Album nie stara się jej gloryfikować, raczej wyjaśnia wzrost i upadek szwedzkiego imperium.

W dniu premiery nowego albumu przyjechaliście do Polski? Dlaczego akurat do nas? Czy nieprzerwanie darzycie Polskę szczególnym uczuciem?
Mieliśmy możliwość przyjazdu, więc bardzo chcieliśmy. Jesteśmy często w Polsce z różnych powodów i jest to dla nas zawsze świetne doświadczenie.

Do Sabaton dołączyli nowi muzycy. Przybliż nam proszę ich sylwetki. Dlaczego Wasz wybór padł akurat na nich? Jak długo uczyli się materiału koncertowego?
Mieliśmy spory problem, ponieważ nie mogliśmy oficjalnie ogłosić, że poszukujemy nowych muzyków do Sabaton. Więc poprosiliśmy większość naszych zaufanych przyjaciół z innych zespołów, aby pomogli nam szukać odpowiednich osób. Były w sumie trzy telefony, nowi muzycy przyjechali do naszego miasta by rozpocząć próby. Robban’a, perkusistę, znaliśmy wcześniej. Zastępował kiedyś naszego byłego perkusistę, kiedy tamten był chory. Chris’a znamy odkąd przyjaźnimy się z Nocturnal Rites, natomiast Thobbe’a poznaliśmy przez wspólnego znajomego, który gra w Raubtier. W sumie mieliśmy dwa tygodnie prób. W tym samym czasie musieliśmy zrobić promocyjną sesję zdjęciową, załatwić wizy, i masę innych rzeczy. To był bardzo pracowity okres, ale daliśmy radę.

Pytając o muzyków, oczywiście interesuje mnie kwestia klawiszowca. Na razie występujecie bez niego. Macie zamiar kogoś przyjąć na stałe? Czy jednak zrezygnujecie z „żywych” klawiszy?
Bez klawiszy wszystko działa w porządku. Myśleliśmy, że to będzie spory problem, ale okazało się, że nie. Teraz na przykład możemy grać kawałki, których wcześniej nie graliśmy. Nie szukamy intensywnie klawiszowca, nic się nie stanie, jeśli będziemy na razie występować bez niego. Może później pomyślimy.

Wracając do tematu nowej płyty. Powiedz, z jakim odzewem się spotykacie? Czy kwestia zmian w składzie, w Twoim odczuciu, miała wpływ na postrzeganie nowego wydawnictwa? I czy przypadkiem nie przysłoniła w jakimś stopniu jego promocji?
Odzew jest naprawdę świetny. Początkowo sporo osób było rozczarowanych faktem, że nie kontynuujemy trasy World War, którą na chwilę zawiesiliśmy. Ale po wysłuchaniu i zrozumieniu zaistniałej sytuacji, zaakceptowali to. Jeśli chodzi o zmiany, właściwie nowi członkowie zespołu nie mieli nic do roboty w związku z albumem, jak w zasadzie poprzedni, których wkład w nowy materiał nie był duży. Nowy album został stworzony głównie przeze mnie i Joakim’a, przy wielkiej pomocy Peter’a Tägtgren’a i Jonas’a Kjellgren’a, bez których ostatecznie by nie powstał.

Czy zaobserwowaliście jakiś podział wśród Waszych dotychczasowych fanów? Jakiś „odpływ”, a może „przypływ”? Spotykacie się z głosami rozczarowania?
Nic z tych rzeczy. Fani stoją murem za Sabaton. Owszem, były na początku pewne głosy rozczarowania, ale udowodniliśmy, że Sabaton ma się naprawdę dobrze, jak nigdy wcześniej.

Co myślisz o nowym zespole (Civil War) byłych członków Sabaton? Myślisz, że mają szansę na osiągnięcie takiego sukcesu, jak Sabaton?
Życzę im jak najlepiej. Na pewno osiągną sukces, ale jestem prawie pewny, że nie w takim stopniu jak Sabaton, bo wiem, ile zaangażowanie w zespół kosztuje. Sześć lat po dwanaście, osiemnaście godzin każdego dnia, bez odpoczynku, powiększonych o pięćset koncertów. Naprawdę nie jest łatwo.

Teraz porozmawiajmy na temat koncertów. W 2013 będziecie supportować zespół Nightwish na koncertach w Australii. Zagracie też jako headliner. Zostaliście przez nich zaproszeni?
Znamy się z Nightwish dobrze. Pracujemy z wieloma tymi samymi ludźmi tu w Szwecji, jak i Finlandii. Zaproponowałem wspólną trasę, a oni w to weszli.

Powiedz czy w przyszłym roku możemy się Was spodziewać na koncertach w Polsce (kiedy powstawał ten wywiad, nie było jeszcze potwierdzenia przyszłorocznych koncertów – przyp. red.)? A może na kilku koncertach? W tym miejscu chciałabym zapytać, gdzie się lepiej czujesz, na deskach wielkich festiwali, czy w klubach?
Mamy potwierdzone cztery koncerty w Polsce, odbędą się w średniej wielkości halach (Wrocław, Warszawa, Kraków, Poznań – przyp. red.). W takich miejscach jest zawsze fantastyczna atmosfera. Na wielkich festiwalach nie masz bezpośredniego kontaktu z tłumem, natomiast w klubach i mniejszych salach jest to możliwe. To jest to, co bardzo lubię.

Na koniec, pozwolę sobie podzielić się z Tobą swoimi wspomnieniami związanymi z Sabaton. Z wielką przyjemnością powracam myślą do dwóch koncertów w Rzeszowie, w 2009 roku, kiedy zagraliście na Rzeszowskich Bulwarach (było strasznie zimo!;)) i w 2010 w klubie Pod Palmą (było tak gorąco, że z sufitu kapała woda;)). Oba koncerty, jak zwykle, świetne. Pełna moc! Pamiętasz? Czy przy takiej ilości koncertów, w ogóle można cokolwiek zapamiętać?
Staram się pamiętać jak najwięcej. Zagraliśmy do tej pory około pięćset koncertów i aktualnie pamiętam większość z nich. Oczywiście pamiętam oba koncerty w Rzeszowie. Wychwytuję czasem małe rzeczy, które pozwalają mi pamiętać na dłużej. Za pierwszym razem, pamiętam jezioro (właściwie rzekę Wisłok;) – przyp. red.) i obszar wokół niego, po którym spacerowałem przez kilka godzin. Natomiast w przypadku drugiego koncertu, w klubie, pamiętam ładną dziewczynę z samej bieliźnie (właściwie w biustonoszu;) – przyp. red.) surfującą w tłumie. Jednak najbardziej zapamiętałem nasz koncert w Wiźnie w 2009 roku, który graliśmy podczas rocznicy bitwy pod Wizną.

Dziękuję Ci serdecznie za rozmowę! Mam nadzieję, że jak najszybciej spotkamy się na koncertach w Polsce. Chciałbyś coś przekazać polskim fanom Sabaton i Czytelnikom Limiter?
Chciałbym podziękować wszystkim fanom z otwartymi umysłami, którzy przychodzą na nasze koncerty i nie osądzają, czy mówią, że wcześniej było lepiej, niż jest teraz. Jeśli dalej tak myślicie, to przyjdźcie i zobaczcie na własne oczy, jak jest.

Źródło: http://limiter.com.pl/index.php/wywiady/3001-wywiad-z-paerem-sundstroemem-sabaton

ikonafejs ikonayoutube ikonasabaton

Warto odwiedzić

sabaton.pl CartonMerch

Oficjalny sklep internetowy Sabatonu

Rockstadt Falun - Sabaton Open Air - strona oficjalna

Sklep Sabatonu w Nuclear Blast


Inne fankluby

Sabaton French Division

banergermansabo

swedishcaroleans

British Metal Machine